Komisja Europejska każe Polsce „zwiększyć ambicje klimatyczne”. Czarny scenariusz podwyżek nie sprawdzi się - będzie jeszcze gorzej!

Portal TV Republika, wch 30-04-2024, 16:30
Artykuł
PAP

Polska przekazała 1 marca Komisji Europejskiej wstępną wersję aktualizacji Krajowego planu na rzecz energii i klimatu na lata 2021-2030. Projekt zakłada redukcję emisji gazów cieplarnianych o 35 proc. w stosunku do 1990 r. Polska zadeklarowała zwiększenie do 29,8 proc. udziału odnawialnych źródeł energii (OZE) w końcowym zużyciu energii brutto. Dla produkcji energii elektrycznej założono, że udział OZE może sięgnąć 50,1 proc. Dla sektora ciepłownictwa i chłodnictwa przewidziano 32,1 proc. udziału OZE, a w transporcie - 17,7 proc. Te drakońskie, bijące w każdego z nas zapisy, okazały się jednak "niewystarczające" z punktu widzenia urzędasów Niemki von der Leyen.

Polska, a także Bułgaria, mają „zwiększyć swoje ambicje” dotyczące energii i ochrony klimatu zgodnie z uzgodnionymi celami unijnymi na 2030 rok. - zauważyła Komisja Europejska w ocenie odrzuconych projektów obu krajów. Polska ma teraz czas do 30 czerwca na sporządzenie stosownych korekt. Dlaczego akurat do 30 czerwca? Najprawdopodobniej dlatego, że będzie to już po wyborach do Parlamentu Europejskiego. A po wyborach to, jak kiedyś mawiał Tusk, "benzyna może być i po 7 zł". Że co, że już jest w tej cenie? No to będzie za 10 zł, kogo będzie stać ten zapłaci, a reszta niech siedzi w domu, albo jedzie na szparagi do "Reichu".

Jak dotąd ekipa Tuska wybrała metodę milczenia. Koalicja 13 grudnia nie mówi ani o odrzuconym przez Niemkę von der Leyen i jej ekipę projekcie ani o nowym, który ma być złożony 30 czerwca.

O sprawie napisał były prezes Orlenu Daniel Obajtek, na którego koalicja 13 grudnia ujada w ostatnim czasie ze szczególnym natężeniem. Być może jest to właśnie próba nieudolnego przykrycia kompromitujących założeń Krajowego planu na rzecz energii i klimatu na lata 2021-2030 i konieczności jego większej korekty, co w konsekwencji przyniesie nędzę milionom Polaków. To jednak nie jest zmartwienie Tuska i jego protektorów.

A oto wpis Daniela Obajtka: "W marcu rząd przesłał do Brukseli Krajowy Plan Energii i Klimatu. Nie bardzo się tym chwalił, bo i nie ma czym. Do 2030 roku (w ciągu 5,5 roku!) między innymi:
- ogrzewanie węglem i ekogroszkiem ma zniknąć ze wszystkich, nawet najmniejszych miast,
- zamknięta ma być przynajmniej połowa kopalni,
- udział OZE w polskim systemie ma przekroczyć 50%,
- dwa razy szybciej zmniejszyć się mają emisje CO2 w transporcie, rolnictwie i budownictwie.

To, czego rząd nie napisał - to to, jak realnie to przeprowadzi i jak uderzy to po kieszeni Polek i Polaków. Bezrobocie, ubóstwo energetyczne, upadek małych i większych firm, coraz droższe codzienne zakupy, nieopłacalne rolnictwo.

To koszty, które są gotowi ponieść, żeby przypodobać się Brukseli.

I teraz najlepsze. Wysłany do Komisji plan okazał się za mało ambitny! Oczekiwania są dużo, dużo większe. Ma być jeszcze więcej OZE, węgla ma być jeszcze mniej i ma być jednoznaczny plan szybkiego zmniejszenia zużycia gazu. Komisja dokręca zieloną śrubę, będzie jeszcze drożej, jeszcze trudniej, dostaniecie po kieszeniach jeszcze bardziej. Obecny rząd zresztą o tym wie, bo wysyłając swój plan napisał tak: „Docelowy dokument (…) zostanie przedstawiony (…) i następnie sfinalizowany na przełomie II i III kwartału 2024 r.” - czyli prawdziwy dokument dostaniesz Komisjo po wyborach europejskich.

Uśmiechacie się?"

Źródło: wpolityce.pl, twitter, Portal TV Republika

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy